finałowego przejazdu
Jak przyznała, przygotowując się do finałowego przejazdu nie miała
informacji, jak poszło siostrze. - Nie miałam pojęcia, że wypadła z
trasy. Nikt mi nic nie powiedział, zresztą byłam maksymalnie skupiona
na przygotowaniach do swojego startu - wyjaśniła.
Ten dzień kosztował moje córki wiele nerwów. Napięcie było
niesamowite. Wieczorem musimy się wybrać na piwo, by trochę odreagować
- powiedział papa Riesch.
Występy
sióstr Riesch obserwowali ich rodzice - mama Monika i ojciec Sigi, u
których radość również mieszała się z żalem. - Wahania nastrojów były
niesamowite. Po pierwszym przejeździe zadowolenie, że obie córki
pojechały wspaniale. Później dramat Susi, która nie dojechała do mety,
a na koniec duma z sukcesu Marii - przyznała matka niemieckich alpejek.